sobota, 6 września 2014

Rodział 2.

2 dni później wszyscy byli już w Gorzowie. Skończyli kręcić teledysk. Dzisiaj mieliśmy się całą grupką spotkać u Karli w domu, bo chcieliśmy to uczcić. Tak właściwie to tylko oni chcieli. Ja szłam tylko dlatego, żeby im nie było przykro. W końcu to byli moi przyjaciele.
Został mi już tylko jeden zakręt do domu Mazowieckiej.
Parę metrów.
Jestem.
Dzwonię dzwonkiem. Raz, dwa, trzy razy. Dlaczego ona do cholery nie otwiera.
Słyszę dźwięk otwierających się drzwi, a zza nich wyjawia się dziewczyna na którą czekam pod tymi drzwiami około 3 minuty.
- Dłużej się nie dało? - Pytam sarkastycznie.
- Mi ciebie też miło widzieć - Tak samo odpowiada mi przyjaciółka.
Przytuliłam ją mocno i weszłyśmy do środka.
- Kaja...Czekaj. Bo właściwie to...ja muszę ci coś powiedzieć.
- No mów. - Powiedziałam trochę wystraszona tym co miałam zaraz usłyszeć.
- Bo jest tutaj jeszcze jedna osoba i nie wiem cz...
Nie zdążyła dokończyć, bo z salonu wyszli wszyscy moi przyjaciele i....on. Nie wierzę. Stałam bez ruchu i pustym wzrokiem patrzyłam przed siebie. Prosto na niego. Prosto na człowieka, który tak mnie zranił. Który wyjechał bez żadnego pożegnania. Który kazał mi zapomnieć. Którego tak mocno kochałam. Którego nienawidziłam. Patrzyłam prosto na Dawida, który dopiero teraz na mnie spojrzał. Szok wymalowany na jego twarzy można było zobaczyć od razu. Pewnie tak samo jak nie pomyślał nawet o tym, że dzisiaj się spotkamy. Że kiedykolwiek się spotkamy.
- ...czy się ucieszysz - Dokończyła z lekkim strachem Karla.
Nie obchodziło mnie co w tym momencie do mnie mówi. Nie obchodziło mnie nic, oprócz osoby przede mną.
Spanikowałam. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, co powiedzieć, jak się zachować...
-Kaja.... - szepnął Dawid.
Nie. Tego było za wiele. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Miałam zapomnieć. Zapomnieć o nim raz na zawsze, a teraz nagle stoję z nim w jednym pomieszczeniu i zaraz się rozpłacze.
Zrobił krok w przód. Krok do mnie.
Momentalnie się cofnęłam.
- Kaja proszę... - Powiedział łamiącym się głosem.
Pokręciłam szybko głową i...wyszłam. Nie chciałam, żeby widział jak płaczę.
Proszę niech to będzie sen. Cholerny sen z którego zaraz się obudzę. Zamknęłam oczy, policzyłam do 10 i... Dalej stałam oparta o drzwi przyjaciółki. Drzwi za którymi jest osoba o której myślę codziennie. Drzwi, które właśnie się otwierają.
Zaraz, co?
Odskoczyłam od nich szybko i czekałam na osobę, które z nich wyjdzie.
Błagam niech to będzie jeden z moich przyjaciół. Niech to będzie Magda, Sara, ktokolwiek tylko nie on.
Na co ja liczyłam? 
Dawid zamknął za sobą drzwi i wpatrywał się we mnie czekając, aż zrobię jakikolwiek ruch.Niestety, nie doczekał się. Stałam w miejscu i nie zrobiłam nic. Chciałam jak najszybciej odejść, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
- Możemy porozmawiać? - Wreszcie się odezwał.
Nie, nie możemy.
- Nie mamy o czym.- Odpowiedziałam oschle.
- Chyba jednak mamy, proszę daj mi wszystko wytłumaczyć...
No nie. Po prostu nie mogłam już siedzieć cicho. Wybuchnęłam.
(Pisałam to przy https://www.youtube.com/watch?v=CTTjLxXFg0k włączcie, będzie się wam lepiej czytało)
- Słucham? Teraz chcesz mi wszystko wytłumaczyć? Teraz? Po tych cholernych miesiącach, kiedy zastanawiałam się co się z tobą dzieje? Kiedy płakałam po nocach, przez ciebie? Po tych miesiącach kiedy zastanawiałam się dlaczego odszedłeś bez żadnego słowa pożegnania karząc mi zapomnieć? TERAZ? Wiesz jak trudno było mi chociaż spróbować zapomnieć? To wcale nie było takie proste, ale widzę, że ty bawiłeś się świetnie. Miałeś mnie w dupie, kiedy ja tak bardzo za tobą tęskniłam. A teraz tak nagle pojawiasz się i chcesz mi coś tłumaczyć? Ja nie potrzebuję twoich wyjaśnień. Teraz rolę się odwróciły. Nie obchodzisz mnie. Ani trochę. Nie wiem jak mogłam się przyjaźnić z takim człowiekiem, nie wiem jak mogłam kochać takiego człowieka jak ty, NIE WIEM. Wiem, że to był największy błąd. Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę z całego serca! Jesteś mi obojętny, nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Kompletnie nic. Dla mnie już nie istniejesz. Nie ma cię. Dlatego przestań wpieprzać się w moje życie. Teraz, kiedy wszystko sobie poukładałam. Zajmij się swoim cudownym życiem, przecież masz wszystko. Po co chcesz mi się tłumaczyć? To już i tak niczego nie zmieni. Zapomnij. Zapomnij tak jak zrobiłeś to wtedy, kiedy mnie zostawiłeś. Dla mnie umarłeś... - ostatnie słowa wyszeptałam.
Nawet nie poczułam jak zaczęłam płakać. Co ja gadam. Ja się krztusiłam łzami. Nie obchodziło mnie nawet to, że moi przyjaciele wyszli z domu i wszystko słyszeli. Nic mnie już nie obchodziło. Tym bardziej nie obchodziło mnie to czy moimi słowami zranię Dawida. Nawet chciałam, żeby go to zraniło. Chciałam żeby się poczuł jak ja przez ostatnie kilka miesięcy. Gdy skończyłam mówić, po prostu się odwróciłam i zaczęłam biec. Nie patrząc na niego. Uciekłam. Wbiegłam do mojego domu i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Każde ze słów "Nie obchodzisz mnie" "Nie kocham cię" "Dla mnie umarłeś" wypowiedzianym do Dawida było kłamstwem. Ale nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji. Nie mogłam...


                                     


_________________________________________________________________________________
No i jest :) Chciałam tu po prostu wszystko wyjaśnić "z Dawidem". Mam nadzieję, że wam się podoba :) Wiem, że rozdział nie jest idealny, ale się starałam. Następny pojawi się za kilka dni :) Kaja .xx

Czytasz = komentujesz :)







czwartek, 4 września 2014

Rozdział 1.

20.07.13

Dzisiaj przez praktycznie cały dzień siedziałam w domu. Cały Aloha Team pojechał do Berlina kręcić teledysk..Dawida. Idola tysięcy nastolatek. Tego samego Dawida z którym jeszcze kilka miesięcy temu się przyjaźniłam. Specjalnie użyłam formy przeszłej. Wierzcie mi, że próbowałam o nim zapomnieć. Próbowałam...Znów forma przeszła. Po prostu...Ja nie potrafię. Nie potrafię tak nagle zapomnieć dwóch lat z nim. Dwóch najpiękniejszych lat w moim życiu. Nie potrafię zapomnieć o nas nim. Ale jemu za to świetnie się udaje. Przez kilka tygodni pytał o mnie naszych przyjaciół. Kilka tygodni, bo po tych kilku tygodniach przestał. No tak. Po co ja mu jestem potrzebna? Ma wszystko. Wspierających go fanów, przyjaciół, którzy są również moimi przyjaciółmi. Jego kariera nabiera tępa. On przez te kilka miesięcy zmienił miejsce zamieszkania, daje koncerty, nagrał swoją pierwszą piosenkę, ma menagera, nagrywa w studiu nagraniowym, teraz kręci swój pierwszy teledysk. Nie ma czasu na myślenie o takiej zwykłej dziewczynie jaką jestem ja. A wiecie co ja robiłam przez te kilka miesięcy? Starałam się pozbierać po tym jak mnie zostawił. Wypłakałam dziesiątki nocy, wylałam tysiące łez na jednego idiotę. Idiotę którego dalej kocham. Nie, nie, nie. Jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji, że kochałam kogoś i nienawidziłam jednocześnie. Pan Kwiatkowski powinien się czuć zaszczycony, bo jest pierwszy. Wracając. Próbowałam zapomnieć, ale to nie jest takie proste jak się wydaje. Gdy już myślałam, że wyrzuciłam go z mojej głowy nagle usłyszałam o nim w radiu. Innego dnia przeczytałam w jednej z gazet artykuł o nim. Jeszcze innego moi przyjaciele coś tam o nim wspomnieli. I jak ja do cholery mam o nim zapomnieć?! No jak?! Nie mam z nim już nic wspólnego, oprócz przyjaciół, zapewne już nigdy się nie spotkamy, on pewnie nie pamięta nawet mojego imienia a ja codziennie o nim myślę. Chyba jedyną idiotką tu jestem ja. Już chyba tylko ja pamiętam co wydarzyło się w kwietniu.Tylko ja pamiętam to jak mnie potraktował. Przyjaciele próbowali go jakoś wypytać dlaczego tak postąpił, ale za każdym razem zmieniał temat. Powiedzieli mi to. Potem dali sobie spokój. Tylko i wyłącznie ja pamiętam jak mnie skrzywdził. Nie ważne. Wszystko jest nie ważne. Ja jestem nie ważna. Moje uczucia są nie ważne. Czasami mam po prostu ochotę zniknąć. Na zawsze. Ale przypominam sobie, że przecież...Mam dla kogo żyć. Dla przyjaciół, rodziny. Nie dam innym tej cholernej satysfakcji. Wytrwam. Wytrwam. Wytrwam. Nie, nie wytrwam. Kogo ja oszukuje? Do końca pieprzonego życia będę pamiętać o wszystkich chwilach spędzonych z nim. O każdym dniu, każdej godzinie, minucie, sekundzie. I to wszystko jest...

Lights will guide you home 


And ignite your bones 


And I will try to fix you 


Pierwsze dźwięki "Fix you" oznaczały to, że ktoś do mnie dzwoni.
Zdenerwowana tym, że ktoś mi przeszkadza w moim myśleniu spojrzałam na ekran komórki. Deny.
-Co chcesz Deny?
-A nic, bo... Czekaj, ty płaczesz? - Zapytał ze zmartwionym głosem.
Zaraz...Co? Aż tak bardzo zatraciłam się w swoich myślach, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły mi lecieć łzy?
Dotknęłam mojego policzka. Mokry. No tak.
-Nie...no coś ty. Wydaje ci się.
-Mhm, okej. Dzwonie do ciebie, żeby zapytać...
*Deny z kim ty tam rozmawiasz, hmm?*
Gdy usłyszłam głos osoby zwracającej się do Daniela zamarłam. Nie, to nie możliwe. Znowu on. Znowu.
- Eeem...Z koleżanką...Muszę kończyć zadzwonię później, dobrze? - zapytał mój przyjaciel.
-Co? A..tak, tak jasne. Ja, emm...też muszę kończyć. Pa Daniel.
Nie czekając na odpowiedz przyjaciela szybko się rozłączyłam. To było...dziwne. Bardzo dziwne. Usłyszałam jego głos. Głos, którego nie słyszałam od kwietnia. Nie licząc radia, telewizji, internetu. Dalej nie mogę uwierzyć, że przed chwilą słyszałam głos mojego Dawida. Dawida o którym miałam zapomnieć. Teraz jestem w 100% pewna, że mi się to nie uda. Nie zapomnę o nim...


_____________________________________________________________________________
Tak jak mówiłam, rozdział pojawił się dzisiaj :) Zepsułam końcówkę, tak wiem.
Następny rozdział będzie za kilka dni. Może w sobotę? Coś koło tego :) Kaja .xx

Czytasz = komentujesz! :)

środa, 3 września 2014

Wstęp.

Jej najlepszy przyjaciel. Byli nierozłączni. Jednak...on wyjechał spełniać marzenia. Kochała go. Tak. Kochała. Nie jak przyjaciela. On dla niej znaczył o wiele więcej. Ukrywała to, bo nie chciała zniszczyć ich przyjaźni. Lecz wtedy…kiedy oznajmił, że wyjeżdża…Powiedziała mu to. Nie miała innego wyjścia, Dręczyły by ją wyrzuty sumienia, że miała szansę w końcu to z siebie wyrzucić a tego nie zrobiła. Po 2 latach ich przyjaźni przyznała co tak naprawdę do niego czuje. Nie odpowiedział nic. Wiedziała już co oznacza jego milczenie. Wyszła z jego domu. W dzień kiedy Dawid miał się wyprowadzić nie mogła się na niczym skupić. Poszła do parku. Stały tam dwie huśtawki. Usiadła na jednej z nich i myślała. O tym wszystkim. O nim. Kiedy miała wracać już do domu on przyszedł. Nie patrzył na nią. Powiedział, ze to już nie ma sensu i, że powinna zapomnieć. O czym do cholery miała zapomnieć? O tych 2 latach spędzonych z nim? O swoim własnym przyjacielu? Nie wierzyła w to co do niej mówił. Ona tak nie potrafiła. Gdy już otwierała usta by coś powiedzieć on….on po prostu odszedł. Bez żadnego pożegnania. To był już koniec. Koniec ich wspólnych wypadów na miasto, koniec spędzania ze sobą 24/7, koniec rozmawiania ze sobą na wszystkie tematy, koniec zwierzania się sobie, koniec ich. Koniec wszystkiego. Po kilku miesiącach próby wymazania ze swojej głowy wspólnych chwil, próby zapomnienia usłyszała o nim w radiu. Jego marzenia się spełniły. Nagrywał swoje płyty, na jego koncerty przychodziły tysiące osób. Miał wspierających go fanów, przyjaciół. Co do przyjaciół… nic się nie zmieniło. To dalej byli nasi wspólni przyjaciele. Wszyscy utrzymywali z nim kontakt, oprócz mnie. Nie rozmawiali na jego temat przy mnie. Przynajmniej próbowali. Oni sami nie wiedzieli dlaczego Dawid tak wobec mnie postąpił. Mówili, że gdy próbowali się czegoś dowiedzieć on zmieniał temat. Po pewnym czasie oni…. zapomnieli o tym wszystkim. Po prostu żyli dalej. Nie interesowało mnie to tak bardzo jak to, że on zapomniał. Przez kilka tygodni pytał o mnie. Dziewczyny mi to powiedziały. Ale….przestał. No tak. Ma wszystko. Ja nie jestem mu potrzebna do szczęścia. Problem w tym, że on był mi potrzebny. Bo to właśnie on był jest moim szczęściem.



___________________________________________________________________
Hej :) Postanowiłam zacząć pisać to opowiadanie. Po prostu...Jestem ciekawa czy mi się uda, Chciałabym spróbować :)
Rozdział pierwszy być może pojawi się jutro :D