Został mi już tylko jeden zakręt do domu Mazowieckiej.
Parę metrów.
Jestem.
Dzwonię dzwonkiem. Raz, dwa, trzy razy. Dlaczego ona do cholery nie otwiera.
Słyszę dźwięk otwierających się drzwi, a zza nich wyjawia się dziewczyna na którą czekam pod tymi drzwiami około 3 minuty.
- Dłużej się nie dało? - Pytam sarkastycznie.
- Mi ciebie też miło widzieć - Tak samo odpowiada mi przyjaciółka.
Przytuliłam ją mocno i weszłyśmy do środka.
- Kaja...Czekaj. Bo właściwie to...ja muszę ci coś powiedzieć.
- No mów. - Powiedziałam trochę wystraszona tym co miałam zaraz usłyszeć.
- Bo jest tutaj jeszcze jedna osoba i nie wiem cz...
Nie zdążyła dokończyć, bo z salonu wyszli wszyscy moi przyjaciele i....on. Nie wierzę. Stałam bez ruchu i pustym wzrokiem patrzyłam przed siebie. Prosto na niego. Prosto na człowieka, który tak mnie zranił. Który wyjechał bez żadnego pożegnania. Który kazał mi zapomnieć. Którego tak mocno kochałam. Którego nienawidziłam. Patrzyłam prosto na Dawida, który dopiero teraz na mnie spojrzał. Szok wymalowany na jego twarzy można było zobaczyć od razu. Pewnie tak samo jak nie pomyślał nawet o tym, że dzisiaj się spotkamy. Że kiedykolwiek się spotkamy.
- ...czy się ucieszysz - Dokończyła z lekkim strachem Karla.
Nie obchodziło mnie co w tym momencie do mnie mówi. Nie obchodziło mnie nic, oprócz osoby przede mną.
Spanikowałam. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, co powiedzieć, jak się zachować...
-Kaja.... - szepnął Dawid.
Nie. Tego było za wiele. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Miałam zapomnieć. Zapomnieć o nim raz na zawsze, a teraz nagle stoję z nim w jednym pomieszczeniu i zaraz się rozpłacze.
Zrobił krok w przód. Krok do mnie.
Momentalnie się cofnęłam.
- Kaja proszę... - Powiedział łamiącym się głosem.
Pokręciłam szybko głową i...wyszłam. Nie chciałam, żeby widział jak płaczę.
Proszę niech to będzie sen. Cholerny sen z którego zaraz się obudzę. Zamknęłam oczy, policzyłam do 10 i... Dalej stałam oparta o drzwi przyjaciółki. Drzwi za którymi jest osoba o której myślę codziennie. Drzwi, które właśnie się otwierają.
Zaraz, co?
Odskoczyłam od nich szybko i czekałam na osobę, które z nich wyjdzie.
Błagam niech to będzie jeden z moich przyjaciół. Niech to będzie Magda, Sara, ktokolwiek tylko nie on.
Na co ja liczyłam?
Dawid zamknął za sobą drzwi i wpatrywał się we mnie czekając, aż zrobię jakikolwiek ruch.Niestety, nie doczekał się. Stałam w miejscu i nie zrobiłam nic. Chciałam jak najszybciej odejść, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
- Możemy porozmawiać? - Wreszcie się odezwał.
Nie, nie możemy.
- Nie mamy o czym.- Odpowiedziałam oschle.
- Chyba jednak mamy, proszę daj mi wszystko wytłumaczyć...
No nie. Po prostu nie mogłam już siedzieć cicho. Wybuchnęłam.
(Pisałam to przy https://www.youtube.com/watch?v=CTTjLxXFg0k włączcie, będzie się wam lepiej czytało)
- Słucham? Teraz chcesz mi wszystko wytłumaczyć? Teraz? Po tych cholernych miesiącach, kiedy zastanawiałam się co się z tobą dzieje? Kiedy płakałam po nocach, przez ciebie? Po tych miesiącach kiedy zastanawiałam się dlaczego odszedłeś bez żadnego słowa pożegnania karząc mi zapomnieć? TERAZ? Wiesz jak trudno było mi chociaż spróbować zapomnieć? To wcale nie było takie proste, ale widzę, że ty bawiłeś się świetnie. Miałeś mnie w dupie, kiedy ja tak bardzo za tobą tęskniłam. A teraz tak nagle pojawiasz się i chcesz mi coś tłumaczyć? Ja nie potrzebuję twoich wyjaśnień. Teraz rolę się odwróciły. Nie obchodzisz mnie. Ani trochę. Nie wiem jak mogłam się przyjaźnić z takim człowiekiem, nie wiem jak mogłam kochać takiego człowieka jak ty, NIE WIEM. Wiem, że to był największy błąd. Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę z całego serca! Jesteś mi obojętny, nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Kompletnie nic. Dla mnie już nie istniejesz. Nie ma cię. Dlatego przestań wpieprzać się w moje życie. Teraz, kiedy wszystko sobie poukładałam. Zajmij się swoim cudownym życiem, przecież masz wszystko. Po co chcesz mi się tłumaczyć? To już i tak niczego nie zmieni. Zapomnij. Zapomnij tak jak zrobiłeś to wtedy, kiedy mnie zostawiłeś. Dla mnie umarłeś... - ostatnie słowa wyszeptałam.
Nawet nie poczułam jak zaczęłam płakać. Co ja gadam. Ja się krztusiłam łzami. Nie obchodziło mnie nawet to, że moi przyjaciele wyszli z domu i wszystko słyszeli. Nic mnie już nie obchodziło. Tym bardziej nie obchodziło mnie to czy moimi słowami zranię Dawida. Nawet chciałam, żeby go to zraniło. Chciałam żeby się poczuł jak ja przez ostatnie kilka miesięcy. Gdy skończyłam mówić, po prostu się odwróciłam i zaczęłam biec. Nie patrząc na niego. Uciekłam. Wbiegłam do mojego domu i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Każde ze słów "Nie obchodzisz mnie" "Nie kocham cię" "Dla mnie umarłeś" wypowiedzianym do Dawida było kłamstwem. Ale nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji. Nie mogłam...
_________________________________________________________________________________
No i jest :) Chciałam tu po prostu wszystko wyjaśnić "z Dawidem". Mam nadzieję, że wam się podoba :) Wiem, że rozdział nie jest idealny, ale się starałam. Następny pojawi się za kilka dni :) Kaja .xx
Czytasz = komentujesz :)